poniedziałek, 31 marca 2014

Chapter eight. "Funfair“

Obudziłam się po 11 i jeszcze zaspana poszłam na dół. Zdziwiłam się gdy w kuchni zobaczyłam rodziców pijących kawę.
- Hej – przywitałam się.
- Cześć kochanie – powiedziała mama.
Podeszłam do niej i dałam buziaka w policzek. Przytuliłam mocno tatę i usiadłam koło niego.
- I tak co u babci? – zapytałam.
- Dobrze, razem z dziadkiem się trzymają – uśmiechnął się ojciec.
- To dobrze – odpowiedziałam.
Wstałam z miejsca i zrobiłam sobie Corn Fleksy z mlekiem. Z miseczką wróciłam na miejsce i zabrałam się za jedzenie mojego śniadania. Zjadłam je szybko i pobiegłam na górę. Z szafy wyciągnęłam poprzecierane rurki, czarną bokserkę i niebieską koszulę w kratę. Pobiegłam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę i przebrałam się w moje ubrania. Uczesałam włosy w zwykłego koczka i wróciłam do pokoju. Na nogi wciągnęłam jeszcze niebieskie trampki, a koszulę zostawiłam rozpiętą. Gdy wychodziłam z łazienki usłyszałam „What Makes You Beautiful”, Niall. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha i odezwałam się:
- Halo?
- Hej malutka. Co ty na wesołe miasteczko z piątką super przystojnych chłopaków? – usłyszałam śmiech.
- No pewnie, a co to za piątka przystojniaków? – zapytałam z uśmiechem.
- Wiesz ty co – usłyszałam głos Lou.
- Też cię kocham. Ale nie, bardzo chętnie pójdę z wami do wesołego miasteczka – zgodziłam się.
- To super! Widzimy się za 20 minut przed twoim domem – rzucił.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo blondyn rozłączył się. Schowałam fona do kieszeni spodni i zeszłam na dół. Usiadłam koło rodziców i zaczęłam razem z nimi oglądać jakiś film w telewizji. Nie powiem, że mnie jakoś specjalnie wciągnął... 
Po ok. 20 minutach wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku drzwi. Rzuciłam rodzicom „wychodzę” i tak też zrobiłam. Chłopców jeszcze nie było, więc usiadłam sobie na schodkach przed moim domem, zamknęłam oczy i zwróciłam twarz w kierunku słońca. Nie wiem ile tak siedziałam gdy usłyszałam śmiech zespołu. Otworzyłam moje oczy i spojrzałam na nich, po czym przeniosłam wzrok na telefon.
- 12 minut spóźnienia – oznajmiłam wstając.
- Przepraszamy, ale ktoś – Niall spojrzał na Louisa – nie mógł znaleźć swojej ulubionej bluzki w paski – zaśmialiśmy się.
- Dobra, to jak jedziemy? – zapytałam.
- No część z nas pojedzie ze mną, a część z Lou – wytłumaczył mi Harry.
- Aha, ok. – odpowiedziałam.
Wsiedliśmy do samochodów rodziców Horana i ruszyliśmy w kierunku Wesołego Miasteczka. Ja siedziałam obok Zayna, a z przodu obok kierującego Harry’ego siedział Liam. Reszta razem z pasiakiem. Nagle w radio usłyszałam dźwięki „I Gotta Felling” zaczęłam śpiewać krzycząc do Liama, żeby zrobił głośniej.
Mulat spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili zaczął drzeć się razem ze mną. Po jakiś 20 minutach w końcu dojechaliśmy na miejsce. Szybko wyskoczyłam z auta i pobiegłam w kierunku budki z watą cukrową. Tak jak myślałam Niall już tam był i w rękach trzymał dwie olbrzymie porcję. Jedną czerwoną i jedną zieloną. Podbiegłam do niego i zakryłam mu oczy dłońmi.
- Amelia! Bo nie dam ci waty cukrowej! – zagroził mi.
Szybko odsunęłam się od niego i schowałam ręce za plecy. Spojrzałam na niego miną zbitego psiaczka.
- Przeplaśam – powiedziałam jak mała dziewczynka.
Ten tylko się zaśmiał.
- Przecież wiesz, że i tak bym się podzielił – zaśmiał się podając mi truskawkową.
- Dziękuje – uśmiechnęłam się i wróciliśmy do chłopaków.
- Jesteśmy – krzyknęliśmy oboje.
- Na nareszcie – westchnął Harry.
- To co najpierw? – zapytał pasiasty.
- Może samochodziki?
I tak zaczęła się nasza bardzo dorosła zabawa. Jeżdżąc na samochodzikach w pingwiny przez 20 minut cały czas w siebie uderzaliśmy i co chwila wybuchaliśmy niepohamowanym śmiechem. Potem po półgodzinnym namawianiu Harry’ego poszliśmy na Rollercostera, na którym darliśmy się gorzej niż te wszystkie dzieciaki. Odwiedziliśmy większość atrakcji kiedy Nialler zaczął narzekać, że jest głodny. Zgodnie z jego życzeniem poszliśmy do małej restauracji niedaleko parku.  Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy duży stolik przy oknie. Zamówiliśmy sobie obiad na dzisiaj. Ja zdecydowałam się na lasange. Oczywiście nie obyłoby się bez jakiegoś przypału, jak to rzucanie się frytkami i płacz Nialla gdy nie dostał keczupu.
- To co wracamy? – zapytał Zayn gdy już wszyscy zjedli.
- Tak, muszę się jeszcze dopakować na jutro – odpowiedziałam.
Zostawiliśmy kasę na stoliku i wyszliśmy. Gdy otworzyliśmy drzwi ujrzeliśmy masę  krzyczących nastolatek. No tak… fanki. Ja życząc chłopakom powodzenia zaczęłam przeciskać się przez ten tłum. W końcu udało mi się dotrzeć do Toyoty cioci Maury. Wsiadłam do przodu i wyciągnęłam telefon. Napisałam do Mani:
„I co gotowa na jutro? ;*”
Szybko otrzymałam odpowiedź:
„Nie wiem… Chyba. Ale boje się, że nie dam sobie rady i wszystko schrzanię ;c”
„Oj już nie przesadzaj. Na pewno sobie poradzisz. Wierzę w Ciebie <3”
„Ta, ta. ;p Tęsknie za Tobą !”
„Wiem, ja za Tobą też. Miejmy nadzieję, że już niedługo się zobaczymy ;***”
Mania nie wiedziała, że razem z chłopakami będę jutro na trybunach.
„No oczywiście, że tak. Pojedziemy na jakieś wakacje razem.”
„Tak. Ja, ty, plaża i…”
„Mokre ciałka ciasteczek w samych kąpielówkach!!! Oww Yeah! To lubię ;pp”
„Haha ;p”
„Okej to obgadamy szczegóły na Skypie, a teraz lecę się na jutro przygotować. Buziaki :*”
„Papatki. Powodzenia <33”
„Nie dziękuje ;p”
Uśmiechnęłam się sama do siebie i schowałam telefon do kieszeni po czym spojrzałam przez okno w kierunku fanek. Widziałam, że mają dość, ale cały czas się uśmiechają i postanowiłam im pomóc. No tak Super Ami wkracza do akcji! ;p.
Wysiadłam z auta i zaczęłam się przeciskać przez te rozentuzjazmowane nastolatki.
- Przepraszam! – wydarłam się – chłopcy bardzo się śpieszą, za 20 minut muszą być na lotnisku, a wy im to utrudniacie. Więc byłabym wdzięczna gdybyście nas przepuściły – starałam się być miła, ale te wyraźnie mnie olały. 
- Zabierać te dupy z przejścia, śpieszymy się! – byłam na serio wściekła. – Jeżeli jeszcze ktoś poprosi któregoś z chłopców o zdjęcie czy autograf to nierącze za siebie – i teraz poskutkowało.
Dziewczęta posłusznie się rozsunęły, a my ruszyliśmy w kierunku samochodów. Byłam tak nabuzowana, że mogłabym tym ludziom głowy pourywać i wcale bym się tym nie przejęła.
- Dzięki – usłyszałam.
- Spoko. Przepraszam, że tak potraktowałam wasze fanki, ale mnie zdenerwowały – odpowiedziałam.
- Nie no spoko, ale teraz to ja się ciebie boje – przyznał Liam po czym się zaśmialiśmy.
- Nie ma czego – uśmiechnęłam się w jego kierunku.
Wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do domów gdzie byliśmy już po 13 minutach. Pożegnałam się z chłopakami buziakiem w policzek i poszłam do siebie. Gdy weszłam do domu była już 1746. Zdjęłam buty i pobiegłam do siebie do pokoju. Wzięłam tableta i weszłam na Tweetera. Dodałam Tweeta:
„Cudowny dzień w Wesołym Miasteczku z @One_Direction. Dzięki chłopcy <3”
Po chwili już zaczęły pojawiać się pierwsze komentarze. Nie miałam ochoty ich wszystkich czytać więc wylogowałam się i postanowiłam sprawdzić jeszcze Facebooka.  Masa zaproszeń do znajomych i 84 zaczepki. Westchnęłam tylko głośno i wyłączyłam tableta. Usiadłam na ziemi z gitarą i zaczęłam grać po cichu melodię „Begin Again”
- Took a deep breath in the mirror
Odetchnęłam głęboko przed lustrem
He didn’t like it when I wore high heels, but I do
On nie lubił, gdy nosiłam szpilki, ale ja lubię
Turned the lock and put my headphones on
Zamknęłam za sobą drzwi I założyłam słuchawki
He always said he didn’t get this song but I do, I do
Zawsze mówił, że nie rozumie tej piosenki, ale jak tak, ja tak

Walked in expecting you’d be late
Weszłam do środka, oczekując, że się spóźnisz
But you got here early and you stand and wave
Ale zjawiłeś się już wcześniej, wstałeś i machasz do mnie
I walk to you
Podeszłam do ciebie
You pulled my chair out and helped me in
Odsunąłeś mi krzesło, pomagając mi usiąść
And you don’t know how nice that is, but I do
Nawet nie wiesz jakie to jest miłe z twojej strony, ale ja wiem.

And you throw your head back laughing like a little kid
Odchylasz głowę, śmiejąc sie jak małe dziecko
I think it’s strange that you think I’m funny ‘cause he never did
Dla mnie to dziwne, że uważasz, że jestem zabawna bo on nigdy tak nie myślał
I’ve been spending the last 8 months thinking all love ever does
Spędziłam ostatnie 8 miesięcy, myśląc że
Is break and burn and end
Miłość jedynie rani, niszczy i dobiega końca
But on a Wednesday in cafe I watched it begin again
Lecz w środę w kawiarni obserwowałam, jak zaczyna się na nowo -  śpiewałam sobie cicho.
Gdy piosenka się skończyła wstałam i zabrawszy ze sobą piżamę poszłam do łazienki. Zdjęłam ciuchy i weszłam pod prysznic. Przy okazji umyłam włosy truskawkowym szamponem.

Przebrałam się i wykonałam inne wieczorne czynności. Wróciłam do siebie i położyłam się w łóżku. Nastawiwszy budzik na 930 i zasnęłam.

________________________________________________________
Hejka!!
Chciałam wam ogromnie podziękować za ponad 1000 WYŚWIETLEŃ!! Do tej pory to jeszcze do mnie nie dotarło. Wiem, że to nie tak dużo, ale dla mnie to tak, jakby cały świat tutaj zaglądał :D
Cieszą mnie komentarze pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym również się pojawią (wystarczy zwykłe "czytam")

Należy wam się jedno wielkie DZIĘKUJE!!



nowy rozdział pojawi się w okolicach piątku.

7 komentarzy:

  1. Awww,świetne *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,świetny. Także czytam i pisz dalej dziewucho!
    btw. gratulacje, zostałaś nominowana do Libster Awards!
    http://harrystylescrazymonserbeat.blogspot.com/ ------>info w ostatniej notce

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam i coraz bardziej się wkręcam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do liebster award :) Szczegóły tutaj ----> sadness-never-never-hurt-anyone.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Wkręciłam się!
    Wpadnij do mnie: http://ucieczka-annem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń