sobota, 15 marca 2014

Chapter three. "Fire”

Gdy doszłam na polankę niedaleko małego jeziorka, ognisko już się paliło, a chłopcy siedzieli dookoła niego na kocach. Pierwszy zauważył mnie Louis i pomachał do mnie. Odmachałam mu i podeszłam bliżej.
- Ooo…Widzę, że przyniosłaś gitarę – powiedział Hazza wskazując głową instrument.
- Ona nigdzie nie chodzi bez gitary, a tym bardziej na ogniska – wyjaśnił Niall.
Uśmiechnęłam się do nich szeroko. Usiadłam koło Liama.
- To może opowiesz nam coś o sobie?
- Pobędziecie trochę ze mną i sami się wszystkiego dowiecie – odrzekłam.
- Będziemy zapisywać – zaśmialiśmy się.
- To może coś zaśpiewamy? – zaproponował Harry.
- Jasne – zgodziłam się i wyciągnęłam gitarę z pokrowca.
Niall zrobił to samo. Zaczęliśmy grać „What Makes You Beautiful”. Chłopcy zaczęli się wygłupiać, a Harry swoją solówkę śpiewał klęcząc przed Louisem. Ten udał, że płacze ze wzruszenia i przytulił Stylesa.
Turlaliśmy się po ziemi ze śmiechu.

Było coś koło 2100.
- Hej, masz może ochotę na spacer? – zapytał Zayn dosiadając się obok mnie.
- Pewnie. Mam już dość siedzenia w jednym miejscu – uśmiechnęłam się szeroko.
Wstaliśmy i ruszyliśmy brzegiem jeziora mocząc nogi w wodzie. Podwinęłam sobie nogawki żeby nie pomoczyć spodni.
- Zayn? – zapytałam w pewnym momencie.
- Hmm? – spojrzał na mnie.
- Opowiedziałbyś mi jak to jest być sławnym?
Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Wiesz. Z jednej strony to jest coś wspaniałego, masz miliony fanów, którzy cię wspierają, jesteś rozpoznawany. Ale z drugiej nie możesz nigdzie wyjść niezauważony, wszyscy śledzą każdy twój ruch – powiedział.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Lubisz to co robisz, prawda? – zapytałam.
- Tak, teraz wiem, że nie umiałbym żyć bez tego wszystkiego.
- Usiądziemy? – zapytałam wskazując głową piasek.
- Jasne, chodź.
Powiedział i pociągnął mnie za rękę. Skończyło się to tym, że on upadł na ziemię, a ja wylądowałam na nim. Zaśmialiśmy się. Przeturlaliśmy się tak, że teraz on leżał na górze. Uśmiechnęłam się.
 - Ślicznie wyglądasz jak się uśmiechasz – powiedział.
Zarumieniłam się. Zayn zszedł ze mnie i położył się obok, było mi jednak niewygodnie na piasku więc położyłam głowę na klatce piersiowej chłopaka. Bałam się, że zrzuci mnie z siebie, ale nie zrobił tego tylko położył rękę na moim brzuchu.
- Kocham patrzeć w gwiazdy, są śliczne – powiedziałam patrząc do góry.
- Ja też. Widzisz tam? To jest moja ulubiona – wskazał ręką do góry na największa z nich wszystkich.
- Zayn? Wiesz że to jest księżyc? – zapytałam zdziwiona.
- Wiem, dlatego jest moją ulubioną gwiazdą – powiedział.
Uśmiechnęłam się.
Leżeliśmy tak jeszcze jakiś czas aż zasnęłam.  Nawet nie wiem kiedy.

~ Zayn's POV ~
                                                                                                             
Leżeliśmy tak patrząc w niebo. Było cudownie, a najlepsze jest to, że mimo iż poznałem ją kilka godzin temu jestem przy niej tak cholernie szczęśliwy. Jedną rękę trzymałem na jej brzuchu, a drugą bawiłem się jej włosami. Po chwili zauważyłem, że zasnęła, wyglądała tak uroczo jak spała. Nie chciałem jej budzić.
Pomału wstałem i wziąłem ją na ręce, na szczęście nie obudziła się tylko jeszcze mocniej wtuliła się w mój tors. Przycisnąłem ją lekko do siebie i ruszyłem w kierunku z którego przyszliśmy. Powiedziałem chłopakom, że Amelia usnęła, a blondyn powiedział że mam ją zanieść do jego domu i położyć na jego łóżku.
Poszedłem do domu Horana i wszedłem na górę. Otworzyłem ciemne drzwi i położyłem Amelię na łóżku. Zdjąłem jej buty i przykryłem kołdrą. Nie chciało mi się iść do siebie więc położyłem się koło niej, oczywiście nie pod kołdrą. Mam tylko nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko.


~ Amelia's POV ~

Obudziłam się w środku nocy. Zobaczyłam, że Zayn śpi obok mnie. Biedaczek położył się na kołdrze, pewnie jest mu zimno. Przykryłam go kołdrą i wtuliłam się w jego tors. Mam tylko nadzieję, że się nie obrazi. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam ponownie.
Gdy się obudziłam nadal byłam wtulona w Malika, który już nie spał. Odsunęłam się lekko od niego.
- Przepraszam, nie powinnam – powiedziałam lekko się rumieniąc.
- Ależ nie masz za co – objął mnie w pasie i przysunął bliżej siebie – mi było bardzo wygodnie.
- Mi też panie Malik – uśmiechnęłam się. – A tak w ogóle to która jest godzina?
- 830 – odpowiedział z uśmiechem.
- Nie wierzę, że jestem o tej godzinie na nogach i to w wakacje – westchnęłam.
- Tak szczerze to ja też – zaśmialiśmy się cicho.
- W takim razie nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Dobranoc Zayn – powiedziałam i przykryłam się szczelnie kołdrą.
- A buzi na dobranoc? – zapytał z nadzieją.
- Chodź tu, panie śliczny – powiedziałam i pocałowałam go w czoło.
- Jestem śliczny? – zapytał szczęśliwy.
- Dobranoc Zayn – powiedziałam rumieniąc się chcąc uciec od tego tematu.
- Ale... – zaczął.
- Dobranoc – powiedziałam i wtuliłam twarz w poduszkę.
Zayn objął mnie ramieniem, a ja z uśmiechem na ustach przeniosłam się w objęcia Morfeusza. 


________________________________________________
Więc przedstawiam Wam trzeci rozdział. 
Mam nadzieję,  że się spodoba i zostawicie po sobie komentarz ;p
następny rozdział powinien być poniedziałek-wtorek :D

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne opowiadanie, ciekawie się zapowiada. Myślę, że będę czytać i może moje również by Ci się spodobało. ;)

    Ronnie
    catch-up-the-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe ;D szybko toczy sie akcja ;) super :D

    OdpowiedzUsuń