Eh…
Jeszcze dwa dni szkoły
i witajcie wakacje! Zakończenie już niedługo, a ja zamiast się cieszyć to
przeżywam codzienne próby. Wiem, wiem jestem inna, ale już za późno żeby to
wyleczyć.
Tak
czy inaczej, wracam właśnie do domu po skończonych zajęciach. Po chwili w końcu
doszłam do celu, zdjęłam trampki i szurając nogami weszłam na górę do swojego
pokoju. Pierwsze, co zrobiłam po otworzeniu drzwi to rzuciłam się na łóżko.
-
Zostaje tu na zawsze – powiedziałam w poduszkę.
Leżałam
tak może pół godziny, gdy stwierdziłam, że jednak jestem głodna. Niechętnie
podniosłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Gdy już tam doszłam zobaczyłam moją
mamę, która chyba robiła obiad.
-
Hej mamuś – przywitałam ją.
-
Hej. I co tam? – zapytała.
-
Jestem padnięta – westchnęłam i usiadłam na krześle opierając czoło o stół.
-
Znam coś, co przywróci ci siły – uśmiechnęła się.
-
Jestem ciekawa, co takiego – spojrzałam na nią jednym okiem.
-
Niall przyjeżdża w piątek na dwa tygodnie.
-
Co?! – krzyknęłam i poderwałam się na nogi.
Że
niby przyjeżdża do domu?!
-
No maja przerwę i on przyjeżdża do Irlandii – wyjaśniła.
Nareszcie
go zobaczę! Już nie mogę się doczekać.
-
Yeah – odtańczyłam coś na wzór tańca radości, a moja mama wybuchnęła śmiechem.
-
Dobra, a teraz siadaj i jedz – postawiła na stole duży talerz naleśników.
-
Dziękuje – usiadłam i zabrałam się za jedzenie.
Szybko
zjadłam moją porcję i wróciłam do siebie. Chwyciłam mój piórnik z muliną i
zabrałam się za robienie kolejnej bransoletki. Na ręce miałam już kilka między
innymi taką samą jak Niall czyli niebieską z zielonym napisem „A+N=BFF”. Nim
się zorientowałam była już 20, wzięłam do ręki moją piżamę i poszłam do
łazienki. Wzięłam gorący prysznic i wykonałam wieczorną toaletę. Po skończeniu
poszłam do siebie, położyłam się w łóżku.
-
Dobranoc Niall – szepnęłam patrząc w niebo.
Zamknęłam
oczy i przeniosłam się w objęcia Morfeusza.
Następnego
dnia wstałam o 630. Szybko ubrałam się w czarne rurki i szarą
koszulkę z nadrukiem okularów. Na nogi wciągnęłam szaro-niebieskie skejty.
Poszłam do szkoły gdzie mieliśmy ostatnią próbę. Po skończonych zajęciach
postanowiłam odwiedzić moich sąsiadów. Państwa Horan traktowałam jak ciocię i
wujka, byli bardzo miłymi ludźmi.
Zapukałam
do drzwi ich domu i po chwili w drzwiach pojawiła się pani Maura.
-
Dzień dobry – przywitałam się cicho.
-
Dzień dobry Amelio – najwyraźniej ucieszyłam się na mój widok. – Wejdź do
środka – przepuściła mnie w drzwiach.
-
Dziękuje – powiedziałam i weszłam do środka, ściągając buty w korytarzu.
-
Chodź do kuchni, zrobię nam herbaty – zaproponowała.
-
Bardzo chętnie – uśmiechnęłam się do niej ciepło.
Ruszyłyśmy
w kierunku pomieszczenia. Usiadłam przy stole, a „ciocia” wstawiła wodę na
herbatę.
-
No i co tam u Ciebie Ami? – zapytała.
-
U mnie nic nowego, tylko te próby związane z zakończeniem mnie wykańczają – powiedziałam,
a ona się uśmiechnęła.
-
Słyszałam, że masz zaśpiewać na zakończeniu – uniosła brwi.
-
No tak, pani Smith mnie zmusiła – zaśmiałyśmy się.
-
To dobrze, masz bardzo ładny głos i warto by go pokazać, zresztą Niall też tak
sądzi.
-
Mama mi powiedziała, że przyjeżdża na dwa tygodnie, to prawda?
-
Tak, gdy tylko dowiedział się, że będziesz występować powiedział, że nie ma
takiej możliwości, żeby on tego nie widział, a akurat tak się złożyło, że mają
akurat dwa tygodnie wolnego więc jutro na widowni powinien być też Niall –
wyjaśniła.
-
Czyli przyjeżdża tu ze względu na mnie? – zdziwiłam się.
-
No, a przy okazji odwiedzi starą matkę – zaśmiałyśmy się.
Posiedziałam
tam jeszcze jakąś godzinę i zaczęłam się zbierać. Pożegnałam się z Maurą i
poszłam do siebie domu. Rodzice byli już w domu.
-
Hej – powiedziałam siadając w fotelu w salonie.
-
Cześć, gdzie byłaś? – zapytał tata.
-
U cioci Maury – odpowiedziałam.
-
Mhmm... – mruknął.
-
Idę do siebie uszykować się na jutro – powiedziałam i poszłam do swojego
pokoju.
Weszłam
do siebie i z szafy wyjęłam czarne rurki, białą koszulę z rękawem ¾ i do tego
czarną marynarkę z taką samą długością rękawów. Postanowiłam, że jutro ubiorę
szpilki. Wyprasowałam sobie koszulę
i
powiesiłam sobie wszystko na wieszaku. Poszłam do łazienki. Wzięła kąpiel,
umyłam włosy i wsmarowałam w ciało kokosowy balsam. Nie suszyłam włosów bo
jutro ładnie mi się ułożą. Ubrałam się w piżamę i gdy wróciłam do siebie była
już 2130. Szybko weszłam pod kołdrę i patrząc w okno powiedziałam:
-
Do jutra Niallerku – po czym położyłam głowę na poduszkę i nawet nie wiem kiedy
zasnęłam.
_____________________________________________________________
Hejka.
Nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem dzisiaj pierwszego rozdziału :D
Jest trochę krótki za co przepraszam, ale obiecuję, że następne już są dłuższe. Rozdział drugi pojawi się w czwartek. Zapraszam do czytania i komentowania :)
(Nie wiem czy ktoś zauważył, ale dodałam zakładkę "Heroes" (bohaterowie).)
kilka powtórzeń ale świetne ♥
OdpowiedzUsuń