Gdy się obudziłam Zayn jeszcze spał.
Sprawdziłam godzinę, gdzie zegar wskazywał już 1020. Powoli wstałam
z łóżka żeby go nie obudzić. Okrążyłam je i nie mogąc się powstrzymać
pocałowałam chłopaka w policzek. Szybko wyszłam z pokoju i ruszyłam w kierunku
kuchni chcąc zrobić chłopakom śniadanie. Weszłam do pomieszczenia gdzie
spotkałam Nialla i Liama.
-
Cześć chłopaki – przywitałam się.
-
Hej – odpowiedzieli.
-
A ty już na nogach? – zdziwił się blondyn.
-
No tak jakoś wyszło – wzruszyłam ramionami.
-
Herbaty? – zapytał Payne stojąc przy blacie z pudełkiem herbaty.
-
Jasne, dzięki – uśmiechnęłam się. – A śniadanie już jedliście?
-
Nie – odpowiedzieli równocześnie.
-
Naleśniki, jajecznica czy tosty? – zapytałam.
-
Mogą być naleśniki – odpowiedział mi brunet.
Wyciągnęłam
z szafek wszystkie potrzebne składniki, szybko zrobiłam ciasto i zabrałam się
za smażenie. Po 15 minutach miałam gotowe dwa talerze pełne naleśników. W
między czasie dołączyli do nas pozostali. Postawiłam wszystko na stole i
usiadłam między Louisem a Harrym. Naprzeciwko mnie siedział Liam, a po jego
bokach Ni i Zayn.
-
Są pyszne – powiedział Styles, a reszta mu przytaknęła.
Horan pokiwał tylko głową bo buzię miał pełną
śniadania. Zjadłam cztery naleśniki i wypiłam moją herbatę.
-
Dobra chłopacy, miło było, ale ja lecę do domu się jakoś ogarnąć –
powiedziałem.
-
A zobaczymy się jeszcze dzisiaj? – zapytał Lou.
-
Jasne – przytaknęłam.
-
To widzimy się o 14 – powiedzieli.
-
Papa – pomachałam im.
Wyszłam
i ruszyłam przed siebie. Otworzyłam drzwi po czym poszłam do mojego pokoju. Dzisiaj
było wyjątkowo ciepło więc wyjęłam z szafy krótkie, dżinsowe spodenki i luźną koszulkę
z myszką Mickey. Wzięłam ze sobą ciuchy i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam
prysznic i umyłam włosy, które zostawiłam rozpuszczone żeby wyschły same.
Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i zrobiłam sobie delikatny
makijaż. Nim się spostrzegłam była już 13. Usłyszałam dźwięk dzwonka mojego
telefonu. Chwyciłam go i odebrałam.
-
Hej mamuś – powiedziałam do słuchawki.
-
Cześć skarbie, dzwonię żeby ci powiedzieć, że jedziemy do babci i wracamy w
środę – usłyszałam.
-
No ok – powiedziałam tylko, a w środku odtańczyłam dziki taniec radości.
-
Dobra kochanie ja muszę kończyć. Trzymaj się.
-
Pa – powiedziałam i rozłączyłam się.
Yeah!
Wolna chata! Zeszłam na dół i nalałam sobie soku grejpfrutowego do szklanki.
Razem z napojem poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Włączyłam sobie MTV i
rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Nagle usłyszałam dobrze znane mi dźwięki
„Talk Dirty”. Zrobiłam dźwięk jak najgłośniej się da i zaczęłam śpiewać, a
raczej drzeć się razem z TV. Gdy piosenka się skończyłam opadłam zmęczona z
powrotem na kanapę. Wstałam i poszłam do swojego pokoju. Napisałam smsa do Nialla,
że jak chcą to mogą do mnie przyjść. Usiadłam na łóżku i chwyciłam do ręki
gitarę, zaczęłam śpiewać sobie „Little Things”. Doszłam do solówki Harry’ego
gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-
Niall! Jeszcze raz pukniesz w te drzwi to ja puknę ciebie! – krzyknęłam
wściekła.
Po
chwili drzwi się uchyliły, a zza nich wychyliła się buźka Horana.
-
Serio? – zapytał z iskierkami w oczach i z szerokim uśmiechem.
-
Chyba w czoło – odparłam z sarkazmem.
Usłyszałam
głośny śmiech i po chwili w moim pokoju znalazła się cała piątka wariatów.
Rzucili się na moje łóżko.
-
To co robimy? – zapytałam.
-
Może pójdziemy na boisko pograć w nogę? – zaproponował Louis.
-
Spoko – zgodzili się chłopcy.
Mrugnęłam
do Nialla. Ubrałam białe buty, a na nos wciągnęłam ray-bany.
-
To co, idziemy? – zapytałam.
-
Tak – powiedzieli równocześnie.
Wstali
z łóżka i poszliśmy w stronę boiska, które znajdowało się jakieś 8 minut od
mojego domu. Gdy doszliśmy nikogo nie było, co strasznie mnie zdziwiło, bo
zawsze były tu tłumy.
-
To ja wybieram Liama i Amelie – powiedział Horan.
-
Dobra to damy wam fory, bo macie dziewczynę w drużynie – zaśmiał się Tomlinson.
-
Jeszcze zobaczymy – mruknęłam do Nialla i uśmiechnęłam się do mojej drużyny.
-
Dobra zaczynamy! – krzyknął Harry.
My
zaczynaliśmy, piłkę miał Liam, który zaczynał. Podał do blondyna, ten pobiegł
kawałek i podał mi. Szłam prosto na Louisa, z łatwością go wyminęłam i
strzeliłam bramkę. Podbiegłam do chłopaków i przybiłam im piąteczki.
Kolejne
trzy bramki strzeliłam ja, a Li i Niall po dwie. Mecz skończył się wynikiem 8:
2 dla nas. Usiedliśmy naszą drużyna na środku boiska, a ja położyłam się na
nim. Podeszła do nas reszta i przysiadła się.
-
Dziewczyno, gdzie ty się nauczyłaś tak grać? – zapytał zrezygnowany Lou.
-
Wiesz, tu i tam – zaśmiałam się.
-
To ja się zapisuje na to „tu i tam” – powiedział Zayn i położył się koło mnie.
-
Wody? – zapytałam podając mulatowi butelkę mineralnej.
-
Chętnie – odpowiedział i wziął ją ode mnie.
-
To co teraz? Lody? – zaproponował Nialler.
-
Czekoladowe! – krzyknęłam.
Gdy
już się z grubsza ogarnęliśmy ruszyliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy sobie lody,
oczywiście ja z Zaynem po trzy kulki czekoladowych.
-
To może przyjdziecie dzisiaj do mnie, obejrzymy jakiś film czy coś? –
powiedziałam.
-
A twoi rodzice? – zapytali.
-
Pojechali do babci i wracają dopiero w środę – wyjaśniłam.
-
To wszystko jasne – zaśmialiśmy się.
-
To jak?
-
Pewnie – powiedział Louis.
-
To my załatwimy jakiś alkohol i przekąski i przyjdziemy o 19 – poinformował
mnie Liam.
-
A ty możesz uszykować jakieś filmy – powiedział do mnie Hazza.
-
Dobra. Wszystko uzgodnione, a teraz idźmy do domu bo zaraz zacznie padać –
poinformował nas Niall patrząc na niebo które zaszło ciemnymi chmurami.
-
Tak wracajmy już – zgodziliśmy się z blondynem.
Przez
całą drogę do domu gadaliśmy o jakiś głupotach. W końcu po 10 minutach
doszliśmy do domu.
-
To może któryś z nas ci pomoże? – usłyszałam z ust Payne’a.
-
Jeżeli chcecie to jasne – uśmiechnęłam się.
-
To ja ci pomogę – zgłosił się Malik z uśmiechem.
-
Spoko – odparłam i pożegnawszy się z resztą udaliśmy się do mnie do domu.
Weszliśmy
do środka i zdjęliśmy buty.
-
Chcesz coś do picia? – zapytałam.
-
Nie dzięki – odpowiedział.
-
Ok, chodź do salonu, wybierzemy jakieś filmy – zaproponowałam.
Ten
podszedł do regału z płytami DVD.
-
To może to? – zapytał podając mi „Project x”.
-
Jasne, to jest świetne – przyznałam.
Wybraliśmy
jeszcze jakieś trzy filmy i usiedliśmy na kanapie.
-
To co teraz robimy? – westchnął Zayn.
-
Możemy iść na spacer bo z chłopakami mamy spotkać się dopiero za dwie godziny,
może być? – spojrzałam na niego.
-
Jasne – uśmiechnął się szeroko.
Wstaliśmy
i poszliśmy do korytarza ubrać buty. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
-
Poczekaj chwilę – rzuciłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Chwyciłam
z szafki aparat i wróciłam do niego.
-
Możemy iść – poinformowałam go.
Wyszliśmy
z domu i ruszyliśmy w kierunku lasku. Przez całą drogę rozmawialiśmy o naszych
zainteresowaniach i innych pierdołach.
Doszliśmy
do naszego celu, czyli do małej polanki, z prawej strony był mały strumyczek.
-
Pięknie tu – przyznał.
- Tak – spojrzałam na niego – to
moje ulubione miejsce, zawsze tu przychodzę pomyśleć.
Położyliśmy się na środku. Malik
chwycił mój aparat i skierował obiektyw na mnie.
- Ami, uśmiech! – zaśmiał się, a ja
uśmiechnęłam się. – Ślicznie wyglądasz – powiedział po
zrobieniu zdjęcia.
- Przesadzasz – odrzekłam i zabrałam
mu aparat.
Porobiliśmy sobie jeszcze
kilkanaście fotek z głupimi minami, a potem Zayn bawił się w fotografa:
- Są świetne Zayn – powiedziałam
przeglądając je.
- Jak jest ładna modelka to i
zdjęcia są świetne – szturchnął mnie lekko w ramię.
Czułam, że za chwilę moje policzki
przybiorą barwy pomidora. Podnieśliśmy się z trawy i ruszyliśmy w kierunku
mojej ulicy. Wróciliśmy do domu i usiedliśmy w pokoju. Poszłam do góry po tableta
i przegrałam wszystkie dzisiejsze zdjęcia na niego.
- Kto jest na twojej tapecie?
– zapytał patrząc mi przez ramię.
- Ja i Niall, dwa lata przed jego
udziałem w X–Faktorze – uśmiechnęłam się do niego.
- Jakie słodkie dzieciaczki –
zaśmiał się.
Uderzyłam go poduszką.
- O ty zła kobieto – krzyknął i
rzucił się na mnie.
Szybko odłożyłam tableta na stolik,
a on już siedział na mnie okrakiem i łaskotał.
- Z… Zayn… Proszę! Już dość! –
darłam się próbując się wyrwać.
- Za buziaka – powiedział i przestał
na chwilę pokazując swój policzek.
Wykorzystałam tą chwilę nieuwagi z
jego strony i zrzuciłam go na ziemię. Wyglądał na mega zdziwionego. Zaczęłam
się głośno śmiać. W tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte! – krzyknęłam nie
przestając się śmiać.
- Z czego tak lejesz – usłyszałam
głos Horana.
- Z Zayna – powiedziałam i otarłam
dłonią łzę, która ze śmiechu poleciała mi po policzku.
- Dlaczego Zayn leży na
podłodze? – zapytała Lou.
- Bo spadł – wzruszyłam ramionami i
wyciągnęłam do niego rękę – chodź, pomogę ci sieroto – powiedziałam.
Wstał i usiadł koło mnie.
Chłopcy też usiedli i rozłożyli na
stoliku chipsy, paluszki, żelki i inne słodycze. Szybko chwyciłam dużą paczkę
misiów HARIBO. Była to rzecz, za którą mogłabym oddać życie.
- To co oglądamy? – zapytał Hazza.
- Project X – odpowiedział mu mulat
i włączył film.
Ja otwarłam moją paczkę i zaczęłam
się delektować tym smakiem.
- Weź się podziel – usłyszałam szept
Zayna.
Spojrzałam na niego morderczym
wzrokiem, ale podsunęłam mu moje misie.
- A mi nigdy nie dałaś żelków –
oburzył się Niall.
Pokazałam mu język.
Skrzyżował ręce na piersiach i
skupił się na filmie.
___________________________________
No i mamy rozdział 4 :P
Dziękuje wam za każde wejście, komentarz i czas, który został przeznaczony na to opowiadanie. Kiedy zobaczyłam dzisiaj ponad 300 wejść myślałam, że się posikam!
Dziękuje, dziękuję, dziękuję! Wszystkim bez wyjątku! Jesteście niesamowici!
Stawiam wam dużego Jack Daniels'a z colą :D
Nowy rozdział pojawi się koło czwartku!
Łapkaa <3
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz