wtorek, 18 marca 2014

Chapter four. “Walk and session”

Gdy się obudziłam Zayn jeszcze spał. Sprawdziłam godzinę, gdzie zegar wskazywał już 1020. Powoli wstałam z łóżka żeby go nie obudzić. Okrążyłam je i nie mogąc się powstrzymać pocałowałam chłopaka w policzek. Szybko wyszłam z pokoju i ruszyłam w kierunku kuchni chcąc zrobić chłopakom śniadanie. Weszłam do pomieszczenia gdzie spotkałam Nialla i Liama.
- Cześć chłopaki – przywitałam się.
- Hej – odpowiedzieli.
- A ty już na nogach? – zdziwił się blondyn.
- No tak jakoś wyszło – wzruszyłam ramionami.
- Herbaty? – zapytał Payne stojąc przy blacie z pudełkiem herbaty.
- Jasne, dzięki – uśmiechnęłam się. – A śniadanie już jedliście?
- Nie – odpowiedzieli równocześnie.
- Naleśniki, jajecznica czy tosty? – zapytałam.
- Mogą być naleśniki – odpowiedział mi brunet.
Wyciągnęłam z szafek wszystkie potrzebne składniki, szybko zrobiłam ciasto i zabrałam się za smażenie. Po 15 minutach miałam gotowe dwa talerze pełne naleśników. W między czasie dołączyli do nas pozostali. Postawiłam wszystko na stole i usiadłam między Louisem a Harrym. Naprzeciwko mnie siedział Liam, a po jego bokach Ni i Zayn.
- Są pyszne – powiedział Styles, a reszta mu przytaknęła.
 Horan pokiwał tylko głową bo buzię miał pełną śniadania. Zjadłam cztery naleśniki i wypiłam moją herbatę.
- Dobra chłopacy, miło było, ale ja lecę do domu się jakoś ogarnąć – powiedziałem.
- A zobaczymy się jeszcze dzisiaj? – zapytał Lou.
- Jasne – przytaknęłam.
- To widzimy się o 14 – powiedzieli.
- Papa – pomachałam im.
Wyszłam i ruszyłam przed siebie. Otworzyłam drzwi po czym poszłam do mojego pokoju. Dzisiaj było wyjątkowo ciepło więc wyjęłam z szafy krótkie, dżinsowe spodenki i luźną koszulkę z myszką Mickey. Wzięłam ze sobą ciuchy i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy, które zostawiłam rozpuszczone żeby wyschły same. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Nim się spostrzegłam była już 13. Usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Chwyciłam go i odebrałam.
- Hej mamuś – powiedziałam do słuchawki.
- Cześć skarbie, dzwonię żeby ci powiedzieć, że jedziemy do babci i wracamy w środę – usłyszałam.
- No ok – powiedziałam tylko, a w środku odtańczyłam dziki taniec radości.
- Dobra kochanie ja muszę kończyć. Trzymaj się.
- Pa – powiedziałam i rozłączyłam się.
Yeah! Wolna chata! Zeszłam na dół i nalałam sobie soku grejpfrutowego do szklanki. Razem z napojem poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Włączyłam sobie MTV i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Nagle usłyszałam dobrze znane mi dźwięki „Talk Dirty”. Zrobiłam dźwięk jak najgłośniej się da i zaczęłam śpiewać, a raczej drzeć się razem z TV. Gdy piosenka się skończyłam opadłam zmęczona z powrotem na kanapę. Wstałam i poszłam do swojego pokoju. Napisałam smsa do Nialla, że jak chcą to mogą do mnie przyjść. Usiadłam na łóżku i chwyciłam do ręki gitarę, zaczęłam śpiewać sobie „Little Things”. Doszłam do solówki Harry’ego gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Niall! Jeszcze raz pukniesz w te drzwi to ja puknę ciebie! – krzyknęłam wściekła.
Po chwili drzwi się uchyliły, a zza nich wychyliła się buźka Horana.
- Serio? – zapytał z iskierkami w oczach i z szerokim uśmiechem.
- Chyba w czoło – odparłam z sarkazmem.
Usłyszałam głośny śmiech i po chwili w moim pokoju znalazła się cała piątka wariatów. Rzucili się na moje łóżko.
- To co robimy? – zapytałam.
- Może pójdziemy na boisko pograć w nogę? – zaproponował Louis.
- Spoko – zgodzili się chłopcy.
Mrugnęłam do Nialla. Ubrałam białe buty, a na nos wciągnęłam ray-bany.
- To co, idziemy? – zapytałam.
- Tak – powiedzieli równocześnie.
Wstali z łóżka i poszliśmy w stronę boiska, które znajdowało się jakieś 8 minut od mojego domu. Gdy doszliśmy nikogo nie było, co strasznie mnie zdziwiło, bo zawsze były tu tłumy.
- To ja wybieram Liama i Amelie – powiedział Horan.
- Dobra to damy wam fory, bo macie dziewczynę w drużynie – zaśmiał się Tomlinson.
- Jeszcze zobaczymy – mruknęłam do Nialla i uśmiechnęłam się do mojej drużyny.
- Dobra zaczynamy! – krzyknął Harry.
My zaczynaliśmy, piłkę miał Liam, który zaczynał. Podał do blondyna, ten pobiegł kawałek i podał mi. Szłam prosto na Louisa, z łatwością go wyminęłam i strzeliłam bramkę. Podbiegłam do chłopaków i przybiłam im piąteczki.
Kolejne trzy bramki strzeliłam ja, a Li i Niall po dwie. Mecz skończył się wynikiem 8: 2 dla nas. Usiedliśmy naszą drużyna na środku boiska, a ja położyłam się na nim. Podeszła do nas reszta i przysiadła się.
- Dziewczyno, gdzie ty się nauczyłaś tak grać? – zapytał zrezygnowany Lou.
- Wiesz, tu i tam – zaśmiałam się.
- To ja się zapisuje na to „tu i tam” – powiedział Zayn i położył się koło mnie.
- Wody? – zapytałam podając mulatowi butelkę mineralnej.
- Chętnie – odpowiedział i wziął ją ode mnie.
- To co teraz? Lody? – zaproponował Nialler.
- Czekoladowe! – krzyknęłam.
Gdy już się z grubsza ogarnęliśmy ruszyliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy sobie lody, oczywiście ja z Zaynem po trzy kulki czekoladowych.
- To może przyjdziecie dzisiaj do mnie, obejrzymy jakiś film czy coś? – powiedziałam.
- A twoi rodzice? – zapytali.
- Pojechali do babci i wracają dopiero w środę – wyjaśniłam.
- To wszystko jasne – zaśmialiśmy się.
- To jak?
- Pewnie – powiedział Louis.
- To my załatwimy jakiś alkohol i przekąski i przyjdziemy o 19 – poinformował mnie Liam.
- A ty możesz uszykować jakieś filmy – powiedział do mnie Hazza.
- Dobra. Wszystko uzgodnione, a teraz idźmy do domu bo zaraz zacznie padać – poinformował nas Niall patrząc na niebo które zaszło ciemnymi chmurami.
- Tak wracajmy już – zgodziliśmy się z blondynem.
Przez całą drogę do domu gadaliśmy o jakiś głupotach. W końcu po 10 minutach doszliśmy do domu.
- To może któryś z nas ci pomoże? – usłyszałam z ust Payne’a.
- Jeżeli chcecie to jasne – uśmiechnęłam się.
- To ja ci pomogę – zgłosił się Malik z uśmiechem.
- Spoko – odparłam i pożegnawszy się z resztą udaliśmy się do mnie do domu.
Weszliśmy do środka i zdjęliśmy buty.
- Chcesz coś do picia? – zapytałam.
- Nie dzięki – odpowiedział.
- Ok, chodź do salonu, wybierzemy jakieś filmy – zaproponowałam.
Ten podszedł do regału z płytami DVD.
- To może to? – zapytał podając mi „Project x”.
- Jasne, to jest świetne – przyznałam.
Wybraliśmy jeszcze jakieś trzy filmy i usiedliśmy na kanapie.
- To co teraz robimy? – westchnął Zayn.
- Możemy iść na spacer bo z chłopakami mamy spotkać się dopiero za dwie godziny, może być? – spojrzałam na niego.
- Jasne – uśmiechnął się szeroko.
Wstaliśmy i poszliśmy do korytarza ubrać buty. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
- Poczekaj chwilę – rzuciłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Chwyciłam z szafki aparat i wróciłam do niego.
- Możemy iść – poinformowałam go.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w kierunku lasku. Przez całą drogę rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach i innych pierdołach.
Doszliśmy do naszego celu, czyli do małej polanki, z prawej strony był mały strumyczek.
- Pięknie tu – przyznał.
- Tak – spojrzałam na niego – to moje ulubione miejsce, zawsze tu przychodzę pomyśleć.
Położyliśmy się na środku. Malik chwycił mój aparat i skierował obiektyw na mnie.
- Ami, uśmiech! – zaśmiał się, a ja uśmiechnęłam się. – Ślicznie wyglądasz – powiedział po zrobieniu zdjęcia.
- Przesadzasz – odrzekłam i zabrałam mu aparat.
Porobiliśmy sobie jeszcze kilkanaście fotek z głupimi minami, a potem Zayn bawił się w fotografa:
                                                                                                                                                                                                                
                                                                                                   

- Są świetne Zayn – powiedziałam przeglądając je.
- Jak jest ładna modelka to i zdjęcia są świetne – szturchnął mnie lekko w ramię.
Czułam, że za chwilę moje policzki przybiorą barwy pomidora. Podnieśliśmy się z trawy i ruszyliśmy w kierunku mojej ulicy. Wróciliśmy do domu i usiedliśmy w pokoju. Poszłam do góry po tableta i przegrałam wszystkie dzisiejsze zdjęcia na niego.
- Kto jest na twojej tapecie? – zapytał patrząc mi przez ramię.
- Ja i Niall, dwa lata przed jego udziałem w X–Faktorze – uśmiechnęłam się do niego.
- Jakie słodkie dzieciaczki – zaśmiał się.
Uderzyłam go poduszką.
- O ty zła kobieto – krzyknął i rzucił się na mnie.
Szybko odłożyłam tableta na stolik, a on już siedział na mnie okrakiem i łaskotał.
- Z… Zayn… Proszę! Już dość! – darłam się próbując się wyrwać.
- Za buziaka – powiedział i przestał na chwilę pokazując swój policzek.
Wykorzystałam tą chwilę nieuwagi z jego strony i zrzuciłam go na ziemię. Wyglądał na mega zdziwionego. Zaczęłam się głośno śmiać. W tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte! – krzyknęłam nie przestając się śmiać.
- Z czego tak lejesz – usłyszałam głos Horana.
- Z Zayna – powiedziałam i otarłam dłonią łzę, która ze śmiechu poleciała mi po policzku.
- Dlaczego Zayn leży na podłodze? – zapytała Lou.
- Bo spadł – wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam do niego rękę – chodź, pomogę ci sieroto – powiedziałam.
Wstał i usiadł koło mnie.
Chłopcy też usiedli i rozłożyli na stoliku chipsy, paluszki, żelki i inne słodycze. Szybko chwyciłam dużą paczkę misiów HARIBO. Była to rzecz, za którą mogłabym oddać życie.
- To co oglądamy? – zapytał Hazza.
- Project X – odpowiedział mu mulat i włączył film.
Ja otwarłam moją paczkę i zaczęłam się delektować tym smakiem.
- Weź się podziel – usłyszałam szept Zayna.
Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, ale podsunęłam mu moje misie.
- A mi nigdy nie dałaś żelków – oburzył się Niall.
Pokazałam mu język.

Skrzyżował ręce na piersiach i skupił się na filmie.



___________________________________
No i mamy rozdział 4 :P
Dziękuje wam za każde wejście, komentarz i czas, który został przeznaczony na to opowiadanie. Kiedy zobaczyłam dzisiaj ponad 300 wejść myślałam, że się posikam! 
Dziękuje, dziękuję, dziękuję! Wszystkim bez wyjątku! Jesteście niesamowici! 
Stawiam wam dużego Jack Daniels'a z colą :D

Nowy rozdział pojawi się koło czwartku!
Łapkaa <3
xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz